![](http://adamusio.republika.pl/bursztyn.jpg)
Bardzo dawno temu, w
nadbałtyckiej wiosce, mieszkał stary rzeźbiarz Grzegorz. Wybierał
on w lesie przeróżne gałęzie i korzenie, z których robił
wspaniałe figurki i zabawki. Jego talent znany był w całej
okolicy.
Pewnego dnia wybrał się on na przejażdżkę łodzią.
Obserwował wyskakujące z wody i ślizgające się na ogonkach
delfinki, próbując je wyrzeźbić.
Nagle powstał silny wiatr.
Wysoka fala zalała małą łódeczkę zabierając ze sobą staruszka
i jego skrzyneczkę z narzędziami. Wystraszony Grzegorz zanurzał
się coraz głębiej i głębiej..... Przerażony zamknął oczy.
Nagle poczuł, że coś chwyciło go za ręce. Powoli podniósł
powieki i zobaczył dwa małe ludziki, które miały ubranka z
wodorostów. Dostrzegł też swoją skrzyneczkę opadającą powoli
na dno.
Malutkie istotki wyniosły go na powierzchnię i pomogły
wejść do łódeczki, potem szybko dały nurka do wody. Staruszek
był lekko oszołomiony tym zdarzeniem. Powiedział tylko drżącym
głosem, cichutkie,,dziękuję.”
Ze smutkiem wpatrywał sie w
głębię żałując swoich utraconych narzędzi. Znieruchomiał, gdy
wynurzył się z niej wielki, srebrny, błyszczący trójząb, a
potem głowa młodzieńca z włosami koloru morza. Następnie ukazała
się cała jego postać siedząca na koniu morskim, który zamiast
kopytek miał zgrabnie zwinięty pod siebie ogonek. Staruszek
przyglądał się im z lekkim strachem.
- Jestem Neptun. Władca
mórz i oceanów. Znam cię – przemówił jeździec. – Rybacy
często rozmawiają między sobą o twoim talencie. Zwrócę ci
skrzyneczkę, ale chciałbym ,byś zamieszkał w moim królestwie
przez cztery miesiące i uczył Wodnych Skrzatów swego
rzemiosła.
Przyjemnie było Grzegorzowi słuchać pochwał od
Neptuna. Był zadowolony, że mógł przekazać swoją wiedzę
innym.
- Dobrze. – Zgodził się staruszek mimo,ze był jeszcze
troszkę przestraszony. Powoli przesiadł się na konia morskiego z
tyłu, za Neptunem. Nie był już zdziwiony a nawet uśmiechnął
się, gdy wyskoczył z wody i usiadł za nim malutki skrzacik. Blisko
ucha usłyszał zabawny, piskliwy głosik:
- Hej! Zdziwiony?
Wystraszony? Hi, hi, hi...Nie bój się. My, Wodne Skrzaty pomagamy
Neptunowi. Ja nazywam sie Skoczuś
. Uwielbiam przeskakiwać fale i
wszystko, co jest na mojej drodze.
Konik Morski pokiwał główką
i popłynął pomiędzy falami przed siebie. Znaleźli się pośrodku
oceanu. Staruszek dostrzegł niewielką wyspę porośniętą wysokimi
drzewami. Bałwaniaste fale pieniły się i uderzały o jej brzeg.
Wodne Skrzaty ślizgały się wesoło na małych deseczkach. Gdy
dotarli na miejsce, ukazał się wspaniały Koralowy Zamek. Przed nim
dumnie spacerowały różowe, o długich, pięknych nogach i
zakrzywionym dziobie, flamingi. W kryształowej fontannie bawiły się
małe syrenki. Obok leżały trzy olbrzymie żółwie czekające, by
je odnieść do oceanu. Wodne Skrzaty wybiegły im na spotkanie i
pomogły Grzegorzowi rozgościć się w zamku. Następnego dnia,
staruszek wyszedł na plażę. Przy wygrzewających się w słońcu
krabach, stała jego utracona skrzyneczka. Siedział na niej Skoczuś.
Grzegorz ucieszył się bardzo i podbiegł bliżej.
- Dzień
dobry.Widzę, że znalazłeś moje narzędzia. – Z radością
odezwał się staruszek.
- Tak. To od czego zaczniemy? Tam
-wskazując ręką na muszlę koncertową - czekają już Skrzaty.
-
Najpierw musimy poszukać odpowiedniego drzewa do pracy.- Odrzekł
staruszek.
- To chodźmy do lasu! - powiedział podekscytowany
Skoczuś
i w podskokach poszedł przodem, a za nim Grzegorz.
Było to
miejsce cudowne i niezwykłe. Wkoło rosły kolorowe dmuchawce. Wiatr
porywał je i unosił malowniczo nad lasem. Na korach drzew
przylepiona była żywica w mieniących sie kolorach: wiśniowym,
białym, żółtym i pomarańczowym. Na mchu leżało wiele takich
bryłek .
Był to piękny bursztyn. Skrzat podniósł
jeden z nich, w który wtopiony był delikatny kwiatuszek.
- To
jest żywica, nasze morskie złoto. -Powiedział.
- Syrenki lubią
się nią bawić, a najbardziej tymi, w które wtopione są roślinki.
Grzegorz z zainteresowaniem podniósł kilka innych i zabrał ze
sobą do pałacu. Od razu, z zapałem wziął się do pracy. Z
bursztynka z kwiatkiem zrobił piękny naszyjnik. Bardzo podobało mu
się tworzenie z morskiego złota korali, pierścionków i
figurek.
Następnego dnia, staruszek udał się do muszli
koncertowej.
Wyglądała nieco inaczej, niż ta na plaży, gdzie
mieszkał. Niedaleko brzegu, wśród fal, wynurzała się koralowa
ściana.
Właśnie kończyły występ białe delfinki. Morskie
lwy bardzo głośno biły brawa płetwami, a Skrzaty siedziały na
plaży i przygrywały na fujarkach .
Po skończonym występie,
staruszek zaczął z nimi pierwszą lekcję. Okazało się że są
bardzo zdolnymi uczniami. Szybko wspólnie się
zaprzyjaźnili.
Miesiące upływały szybko. Neptun był bardzo
zadowolony z Grzegorza
i wynagrodził go rzadko spotykanymi
perłami .
Staruszek wrócił do domu. Na pamiątkę jego pobytu w
Koralowym Zamku, Wodne Skrzaty wrzucają bursztyn do oceanu.
Wzburzona fala wyrzuca go na brzeg.
Grzegorz często wychodzi
na plażę. Zbierając bursztyny, wspomina swoją uniezwyklą
przygodę i przyjaciół poznanych w Morskiej Krainie.
/Elzbieta Krystek - Jones/